×

Błąd

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/koncert is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/parateatralne is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/hupaj is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/omnibook is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/akademia is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/glina is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/kulinarne is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/I is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Utworzono: wtorek, 19. maj 2015 22:16

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/koncert is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Pudło, mostek, szyjka, klucze, stroiki, struny (dokładnie jest ich sześć)… Czy coś wam to mówi? Jeśli stawialiście na gitarę klasyczną – znacie się na rzeczy. Ten popularny instrument uwielbia podróże, więc po jego dźwiękach trafiliśmy na pewną samotną wyspę. Mieszkała tam kobieta wraz synem, Tułanem, który umilał matce czas wygrywając piękne ballady. Pewnego dnia zabrał Tułan rodzicielkę na spacer. Gdy tak sobie wędrowali, w pobliskich zaroślach usłyszeli ciche kwilenie. W wiklinowym koszu, wierciło się niespokojnie śliczne niemowlę. Cóż począć z tą kruszynką? Przecież nie zostawią jej samej w lesie. Przygarnęli dziewczynkę i dali jej na imię Maryja. Lata płynęły, Maryja rosła i piękniała z każdym dniem, a jej i Tułana serce zabiło zgodnym rytmem. Razu pewnego urodziwe dziewczę udało się nad rzekę, by zebrać dla matki bukiet ziół. Nagle z wody wyłoniła się dziwna postać z rozłożystymi skrzydłami, pochwyciła bezradną Maryję w szpony i odleciała. Kiedy dziewczyna się ocknęła, spostrzegła, że znajduje się w jaskini porośniętej fosforyzującym mchem, a obok leżą wielkie kosze.

– Witaj, jestem panem tej wyspy. Od dziś będziesz moją służką – codziennie masz zebrać sto koszy szmaragdów i nakarmić wszystkie ryby.

Dziewczyna była załamana. Dzień w dzień robiła to, co kazał jej czarownik. Smutki koił jedynie śpiew ptaków i nadzieja, że jeszcze kiedyś zobaczy Tułana. Aż zjawił się ktoś, zupełnie znikąd, kto wręczył Maryi kwiat lotosu i rzekł:

– Idź z tym kwiatem do swojego pana i przyłóż mu go do oczu.

Tak też zrobiła. Czarownik zamienił się w popiół. Przerażona białogłowa zaczęła biec na oślep, aż trafiła do zamku, w którym posadzki lśniły czystym złotem i drogimi kamieniami. Wzięła jeden klejnot do ręki i niespodziewanie, z oślepiającej iluminacji, wyłonił się król – prawowity władca wyspy. Monarcha z wdzięczności całował dłonie Maryi i pragnął uczynić ją swoją żoną, lecz gdy zrozumiał, że serce dziewczyny należy już do innego, podarował jej kosz wypełniony kosztownościami. Kiedy wróciła do rodzinnego domu, matka nie kryła wzruszenia, a Tułan postanowił nie tracić czasu i z miejsca oświadczył się ukochanej. Ślub był cichy i skromny, a życie po nim długie, dostatnie, szczęśliwe, wypełnione śmiechem i dźwiękami, rozpięte między rozedrganymi strunami gitary klasycznej…

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/koncert{/gallery}

Utworzono: poniedziałek, 18. maj 2015 22:01

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/parateatralne is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Dziś ćwiczyliśmy subtelność, grację i wdzięk. Pomogły nam w tym zwiewne chusty – delikatne w dotyku i kolorowe od razu przypadły dzieciom do gustu. Zaczęliśmy od powitania – trzeba przecież się jakoś zapoznać, przełamać pierwszą nieśmiałość – fantazyjne barokowe ukłony są w tym niezastąpione. A gdyby tak chusta zamieniła się w motyla? Próbujemy przechadzać się wśród polnych kwiatów z motylem na głowie, nosie, karku, ramieniu. Ostrożnie, by nie spłoszyć pięknego owada. Próbowaliście kiedyś spakować wszystkie potrzebne rzeczy do jednej walizki? To już wiecie, jak to jest, kiedy staraliśmy się ukryć nasze batystowe skarby w dłoniach, by niepostrzeżenie wymienić się nimi z kimś innym. Najpierw z tym, potem z tamtym, aż w końcu… Czerwone do mnie! Chwila, jaki ja mam teraz kolor…? Zamieszanie niemałe, ale ubaw większy. No to zawiązujemy na nadgarstku pelerynę superbohatera i pędzimy na ratunek. Góra, dół, z prawej wieżowiec, z lewej drzewo, unik, pod chmurami, nad wodą, jeszcze beczka, mały korkociąg i jesteśmy na miejscu. Na koniec wokalne popisy niecodziennego chóru – dwadzieścia głosów, trzy kolory, jeden dyrygent. Błękit szepcze, czerwień mówi, żółć stanowczo wydobywa z piersi dźwięki, wpadając lekko w okrzyk. Dyrygent z zapałem miesza barwy na dźwiękowej palecie, aż powstają nowe, ciekawe, a z nich muzyczny krajobraz. Szykujcie się, nadciąga wielki finał!:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/parateatralne{/gallery}

Utworzono: wtorek, 12. maj 2015 22:30

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Na skraju gęstego lasu, który pamiętał zamierzchłe dzieje, mieszkała wdowa Lidia Bała z synem Maćkiem – zbójem nie lada, z rękoma brudnymi jak czekolada, który wszystko psuł. Pewnego dnia Lidia poprosiła syna, by zaniósł chorej babci trochę rosołu. Chłopak prychnął tylko lekceważąco i oznajmił, że nie ma czasu na takie wyprawy. Szybko jednak zmienił zdanie, gdy matka obiecała mu nagrodę. Ruszył Maciek przez las – tu kopnął kamyk, tam ułamał gałązkę, aż usłyszał jakiś dziwny pohukujący lament. Spojrzał w górę i spostrzegł w dziupli sowę. Zgubiła okulary, a bez nich była bezradna, więc poprosiła smyka o pomoc. Ten odparł opryskliwie: Skoro jesteś taka mądra, powinnaś pomyśleć i zawiązać je na sznurek. Nie pomogę Ci. Radź sobie sama. I poszedł dalej, nie oglądając się za siebie. Pod liściem paproci siedział zajączek, a z oczy spływały mu ciężkie łzy. Zgubił nieborak drogę do domu. Czy Bała podał mu pomocną dłoń? Nie. Zamiast pociechy, z jego ust popłynęły gorzkie słowa: Jak byś tyle nie kicał, to byś wiedział, jak trafić do mamy. Ja Ci nie pomogę, nie mam czasu. Nie będę z nikim gadał i pytał gdzie jest Twój dom. Jestem urwis jakich mało. Odwrócił się na pięcie i pobiegł w głąb lasu. Pochłonięty deptaniem konwalii prawie potknął się o pniak, na którym przykucnęła wiewiórka. Krzyczała w niebogłosy – trafiła na wyjątkowo twardy orzech i złamała na nim ząb. Maciek mógł ulżyć jej w bólu, zrywając rumianek, ale zamiast tego poczęstował ją uszczypliwą uwagą: Zjedz sadła, po tym nie będzie bolało. Nie mam czasu na pomaganie innym, w domu czeka na mnie nagroda. Gdy dotarł do babci, w kuchni pachniało racuchami. Chłopiec nie oszczędzał staruszki: Fuj! Niedobre te racuchy!. Babcia zwróciła niewdzięcznikowi uwagę, że nie należy sprawiać innym przykrości, ale gagatek puścił jej uwagę mimo uszu. Tymczasem stary dąb, najstarszy i najmądrzejszy w cały lesie, zwołał naradę: Kto tak rozrabia? Co to za hałasy?. To Maciek Bała! – odparły chórem zwierzęta. Uradzili, że nauczą Maćka pokory – poprzestawiali drzewa i zaczaili się w zaroślach. Nieświadomy niczego Bała ruszył w drogą powrotną do domu, lecz po kilku krokach zdał sobie sprawę, że wszystko wygląda jakoś inaczej. Zgubił się, a na domiar złego coś go bacznie obserwowało, wydając z siebie nieludzkie dźwięki. Nieborak błagał o pomoc mijane stworzenia, lecz one – pomne tego, jak je potraktował – odpowiadały tylko: Nie mam czasu. Radź sobie sam. Właśnie wtedy, w ciemnym lesie, siedząc samotnie na spróchniałej sośnie, Maciek zrozumiał, że zasłużył na wszystko, co go spotkało. Zaszlochał cicho, obiecując poprawę, ale nie było nikogo, kto by go usłyszał. Aż nagle, tuż obok, stary dąb poruszył konarami, nachylił się nad chłopcem i rzekł: Witaj Maćku, nazywam się Leon. Zapamiętaj to uczucie – tak się czuł każdy, kogo skrzywdziłeś. Użyliśmy podstępu, byś pojął, że źle postępowałeś. Malec pokiwał smutno głową i poprosił drzewo o pomoc. Leon chwycił ostrożnie chłopca gałęziami, otulił liśćmi i zaniósł wyczerpanego do domu, do mamy Lidii, która w podzięce zaprosiła dąb na popołudniową herbatkę z malin. Kiedy wybierzecie się następnym razem do lasu, bądźcie czujni, może usłyszycie pochrapywanie starego Leona:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr{/gallery}

Utworzono: poniedziałek, 11. maj 2015 21:56

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/hupaj is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Kolejne zajęcia mijają niepostrzeżenie, a po każdej dawce brykających endorfin, czujemy wyraźnie, że nasze umiejętności, doświadczenie i sprawność wzrastają. Z miesiąca na miesiąc potrafimy coraz to więcej. Siupamy, skaczemy i wyginamy nasze ciała już prawie rok przedszkolny. Czy można nas jeszcze czymś zaskoczyć? Tygrysowi się udało – postanowił sprawdzić, jak sobie radzimy w stadzie. Czy jesteśmy zgraną drużyną? Czy potrafimy współpracować z partnerem? Czy uda nam się porozumieć? Podobno w grupie raźniej. Czy to znaczy, że pójdzie nam łatwiej, gdy zjednoczymy siły we wspólnym wysiłku? Z początku, przynajmniej w teorii, łatwizna. Im dalej jednak, tym sprawa coraz bardziej się komplikuje. Jak to? Nie potrafimy zrobić dziesięciu przysiadów? Przecież ćwiczyliśmy takie rzeczy nieraz! Owszem, lecz gdy musi się zgrać dwadzieścia osób, nawet proste z pozoru rzeczy – jak na przykład podskoki – stają się prawdziwym wyzwaniem. Wrrr… Co by tu zrobić… Chwila główkowania, szybka konsultacja, ustalenie planu działania i już – udało się! Balonowa kanapka wystukuje krakowiaczka, żabki skaczą po gazetowych liściach lilii, sklejone czoła, policzki, łokcie i uszy startują w tanecznym turnieju. Wystarczy chcieć, by pokonać wszelkie trudności. Z niecierpliwością czekamy na pewien letni czerwcowy dzień, w którym będziemy mogli się z tobą zmierzyć Tygrysie! Chcesz zobaczyć, co już potrafimy? Lada chwila przekonasz się sam, na co nas stać. Do zobaczenia!:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/hupaj{/gallery}

Utworzono: piątek, 08. maj 2015 23:10

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/omnibook is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Na początku maja razem z przedszkolakami świętowaliśmy Dzień Książki. Zaczęło się spokojnie – każdy przyniósł i zaprezentował swoją ulubioną lekturę. Potem jednak zaczęły się problemy. Okazało się, że biblioteka Omnibook, która mieści się nad przedszkolem, ma straszny kłopot. Zamówione na ten szczególny dzień książki dla dzieci dotarły wprawdzie, lecz listonosz wstał lewą nogą i postanowił nam dokuczyć. Pochował książki w przedszkolu i ogrodzie, zostawił nam kilka wskazówek, jak je znaleźć, i pojechał dokuczać innym. A my? Nie rozpaczaliśmy długo. Przedszkolaki postanowiły rozpocząć akcję poszukiwawczą (Żeby powstrzymać szalonego listonosza! – słowa Zosi). Trwało to długo, ale w końcu się udało. Dzieci musiały się nieźle napracować, wypełnić wiele dodatkowych zadań, z każdą książką piętrzyły się wyzwania… Indiana Jones i jego poszukiwania zaginionej Arki wypadłyby przy nas blado. I oto mamy nowe książki w bibliotece. Tego dnia dowiedzieliśmy się jeszcze, czym jest ekslibris, wykonaliśmy swoje pieczątki do książek, no i czytaliśmy. A potem można było zabrać rodziców do biblioteki, wypożyczyć coś do domu i opowiedzieć dziwną historię o szalonym listonoszu…

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/omnibook{/gallery}