×

Błąd

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Tajemnice starego dębu

Utworzono: wtorek, 12. maj 2015 22:30

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Na skraju gęstego lasu, który pamiętał zamierzchłe dzieje, mieszkała wdowa Lidia Bała z synem Maćkiem – zbójem nie lada, z rękoma brudnymi jak czekolada, który wszystko psuł. Pewnego dnia Lidia poprosiła syna, by zaniósł chorej babci trochę rosołu. Chłopak prychnął tylko lekceważąco i oznajmił, że nie ma czasu na takie wyprawy. Szybko jednak zmienił zdanie, gdy matka obiecała mu nagrodę. Ruszył Maciek przez las – tu kopnął kamyk, tam ułamał gałązkę, aż usłyszał jakiś dziwny pohukujący lament. Spojrzał w górę i spostrzegł w dziupli sowę. Zgubiła okulary, a bez nich była bezradna, więc poprosiła smyka o pomoc. Ten odparł opryskliwie: Skoro jesteś taka mądra, powinnaś pomyśleć i zawiązać je na sznurek. Nie pomogę Ci. Radź sobie sama. I poszedł dalej, nie oglądając się za siebie. Pod liściem paproci siedział zajączek, a z oczy spływały mu ciężkie łzy. Zgubił nieborak drogę do domu. Czy Bała podał mu pomocną dłoń? Nie. Zamiast pociechy, z jego ust popłynęły gorzkie słowa: Jak byś tyle nie kicał, to byś wiedział, jak trafić do mamy. Ja Ci nie pomogę, nie mam czasu. Nie będę z nikim gadał i pytał gdzie jest Twój dom. Jestem urwis jakich mało. Odwrócił się na pięcie i pobiegł w głąb lasu. Pochłonięty deptaniem konwalii prawie potknął się o pniak, na którym przykucnęła wiewiórka. Krzyczała w niebogłosy – trafiła na wyjątkowo twardy orzech i złamała na nim ząb. Maciek mógł ulżyć jej w bólu, zrywając rumianek, ale zamiast tego poczęstował ją uszczypliwą uwagą: Zjedz sadła, po tym nie będzie bolało. Nie mam czasu na pomaganie innym, w domu czeka na mnie nagroda. Gdy dotarł do babci, w kuchni pachniało racuchami. Chłopiec nie oszczędzał staruszki: Fuj! Niedobre te racuchy!. Babcia zwróciła niewdzięcznikowi uwagę, że nie należy sprawiać innym przykrości, ale gagatek puścił jej uwagę mimo uszu. Tymczasem stary dąb, najstarszy i najmądrzejszy w cały lesie, zwołał naradę: Kto tak rozrabia? Co to za hałasy?. To Maciek Bała! – odparły chórem zwierzęta. Uradzili, że nauczą Maćka pokory – poprzestawiali drzewa i zaczaili się w zaroślach. Nieświadomy niczego Bała ruszył w drogą powrotną do domu, lecz po kilku krokach zdał sobie sprawę, że wszystko wygląda jakoś inaczej. Zgubił się, a na domiar złego coś go bacznie obserwowało, wydając z siebie nieludzkie dźwięki. Nieborak błagał o pomoc mijane stworzenia, lecz one – pomne tego, jak je potraktował – odpowiadały tylko: Nie mam czasu. Radź sobie sam. Właśnie wtedy, w ciemnym lesie, siedząc samotnie na spróchniałej sośnie, Maciek zrozumiał, że zasłużył na wszystko, co go spotkało. Zaszlochał cicho, obiecując poprawę, ale nie było nikogo, kto by go usłyszał. Aż nagle, tuż obok, stary dąb poruszył konarami, nachylił się nad chłopcem i rzekł: Witaj Maćku, nazywam się Leon. Zapamiętaj to uczucie – tak się czuł każdy, kogo skrzywdziłeś. Użyliśmy podstępu, byś pojął, że źle postępowałeś. Malec pokiwał smutno głową i poprosił drzewo o pomoc. Leon chwycił ostrożnie chłopca gałęziami, otulił liśćmi i zaniósł wyczerpanego do domu, do mamy Lidii, która w podzięce zaprosiła dąb na popołudniową herbatkę z malin. Kiedy wybierzecie się następnym razem do lasu, bądźcie czujni, może usłyszycie pochrapywanie starego Leona:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/5-maj/teatr{/gallery}