×

Błąd

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/IV is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/koszalki is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/eksperymenty is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/glina is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/Dzien_Dziadkow is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/plastyczne is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/koncert is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/teatrzyk is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/kulinaria is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Utworzono: sobota, 31. styczeń 2015 23:05

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/IV is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Spotkanie wigilijne, świąteczne eko-dekoracje, warsztaty kulinarne

Święta Bożego Narodzenia to dla wszystkich, szczególnie dzieci, wyjątkowy czas. Pełną parą rusza przedszkolna, jak żartobliwie ją nazywamy, fabryka Świętego Mikołaja. W ciągu kilku tygodni powstaje cała masa ozdób, kartek z życzeniami (takimi prosto z serca), upominków dla najbliższych. Dekoracje zawsze tworzymy z wykorzystaniem surowców wtórnych - staramy się wyrabiać w dzieciach ekologiczne nawyki. W tym roku powstały m.in.:

  • renifery - pokruszone szyszki zebrane podczas jesiennych spacerów do lasu zmieniły się w imponujące poroża, zabarwione pestki wiśni stały się uroczymi noskami, a brzuszki-skrytki powstały z opakowań po jednorazowych ochraniaczach na buty;
  • choinki - jedne z zielonych zakrętek po butelkach, inne z włóczki odzyskanej ze starych poprutych swetrów, a nawet pojawiły się drzewka z szyszek, rolek po papierze toaletowym i brokatowych koralików z popsutych już choinkowych łańcuchów;
  • obrazki - ramki z kartonów i gazet przystrojone gwiazdkami wyciętymi z resztek kolorowych papierów, w które pakowaliśmy prezenty, podkreślały subtelny urok aniołków z ażurowych, papierowych serwetek;
  • stroiki - jednorazowe doniczki po zeszłorocznym sadzeniu roślin w ogródku obklejone pozostałościami ozdobnych papierów, trochę ziemi, polnych kamyków, kilka sosnowych gałązek od rodziców, żołędzie, szyszki, czerwone kielichy owoców miechunki (przypominające chińskie lampiony), podsuszone ćwiartki pomarańczy pikowane goździkami, szczypta brokatu i gotowe.

Oczywiście to jedynie niewielki ułamek tego, co wychodzi spod rąk naszych przedszkolaków. Nic jednak nie przebije radości, z jaką dzieci uczestniczą w grudniowych zajęciach kulinarnych [Zakątek pyszności III]. Już z początkiem listopada zamęczają wychowawczynie bardzo ważnym pytaniem: A kiedy będziemy piec pierniczki? Nic dziwnego - przygotowywanie świątecznych pierników to już tradycja w Wielkim Małym Świecie. Zapach jaki roznosi się tego dnia w salach, nie da się porównać z niczym innym - wprawia każdego w błogi nastrój. Mali cukiernicy zagniatają ciasto, wałkują (co wcale nie jest takie proste - placek nie może być ani za gruby, ani zbyt cienki), potem zawzięcie wycinają choineczki, gwiazdki, serduszka, aniołki, dzwoneczki, a gdy zabraknie wymarzonego wycinaka - na stolnicę wkracza swobodna improwizacja. Upieczone delicje, choć wymaga to niezwykle silnej woli, trafiają do celofanowych woreczków, przewiązanych wstążeczką, i czekają na Wielką Małą Wigilię - staną się słodkim zwieńczeniem rodzinnego spotkania [Był taki dzień]. A skoro już o tym mowa - trwają próby do jasełek. Dzieci podchodzą do występów nad wyraz poważnie. Ćwiczą w domach swoje role, przygotowują z rodzicami przebrania, marzą o roli Maryi czy Józefa (ten chce być królem, tamten woli skakać swobodnie po zielonych halach pod postacią puchatego baranka), dają z siebie wszystko podczas prób i podekscytowane czekają na występ przed rodzicami i dziadkami. Wspólnie kolędujemy, jemy przygotowane słodkości i owoce, cieszymy się tą chwilą tu i teraz, ukradkiem ocierając łzy wzruszenia. Czego sobie życzymy? By za rok, o tej samej porze, raz jeszcze móc przeżyć to, co dziś:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/IV{/gallery}

Recykling

Temat był dla nas trudny do zrealizowania, nie ze względu na zagadnienie, ale fakt, że o recyklingu nasze przedszkolaki wiedzą naprawdę sporo. O potrzebie segregowania odpadów powtarzamy im przy każdej nadarzającej się okazji, więc trudno wymyślić dla nich coś atrakcyjnego. W minione wakacje cały tydzień gościliśmy ekoludki, raz w miesiącu zapraszamy różne grupy teatralne, które nie stronią od tematów edukacyjnych, czego doskonałym przykładem mogą być spektakle "Leśne śmieciuchy" i "Śmiecio-sztuka", w każdej sali znajdują się odpowiednio oznakowane kosze na śmieci, by dzieci mogły samodzielnie dokonywać weryfikacji poszczególnych typów odpadów. Powstało zatem pytanie: Co jeszcze możemy zrobić? Wpadliśmy na pomysł zorganizowania integracyjnej zabawy dla wszystkich grup wiekowych. Chcieliśmy w ten sposób sprawdzić i uporządkować wiadomości dzieci, przy okazji zachęcając je do lepszego poznania się nawzajem oraz podjęcia pracy zespołowej. W tym celu dzieci zostały połączone w pary, według zasady starsze-młodsze. Każda para losowała swój numerek, a następnie ustalała, kto będzie przewodnikiem. Następnie, po kolei, pary musiały odnaleźć ukryte w sali śmieci oznaczone tym samym numerkiem, który para wylosowała. Haczyk polegał na tym, że jedno z dzieci miało zawiązane oczy (same ustalały które), a drugie musiało je poprowadzić/naprowadzić na właściwe znalezisko. Zadanie wymagało cierpliwości, wytrwałości, skupienia i wykazania troski o bezpieczeństwo partnera, który nie widział drogi. Gdy już wszystkie pary zasiadły ze swymi zdobyczami na elipsie, musiały włożyć śmieci do kosza-obręczy w odpowiednim kolorze. Żółta symbolizowała plastik, niebieska - papier, zielona - szkło, zaś biała - odpadki komunalne. Odkryliśmy, że w umysłach niektórych dzieci, plastikowa butelka i jednorazowa siatka na zakupy nie są zaliczane do tej samej kategorii. Podsumowaniem zajęć była zabawa ruchowa - przedszkolaki swobodnie tańczyły po sali, pomiędzy rozrzuconymi obręczami, przy akompaniamencie muzyki, kiedy zaś melodia cichła i pani głośno wykrzykiwała jakiś rodzaj odpadków - dzieci szybko musiały stanąć wokół obręczy o odpowiednim kolorze. Mamy nadzieję, że już nikt nie będzie miał wątpliwości, co powinno trafić do jakiego kosza.

W kwestii eko prac plastycznych - w Wielkim Małym Świcie codziennie tworzymy coś z niczego, a raz w miesiącu prowadzimy zajęcia dodatkowe Ze starego, coś nowego. Staramy się nie marnować tego, co może jeszcze czemuś posłużyć. Najlepiej odda to chyba pewna anegdota. Pani wycinając z kolorowego papieru kształty do pracy z dziećmi, resztki ścinków starannie pocięła na drobne kwadraciki - wszak mogą posłużyć jako dekoracja, wyklejanka, element montessoriańskiej pomocy. Dzieci w skupieniu obserwują swoją panią, aż w końcu jedno nie wytrzymuje: U pani nic się nie marnuje! Tak się zastanawiamy, czy kiedyś coś w końcu pani wyrzuci? Zabawne, acz prawdziwe. Uczymy/pokazujemy, co jest prawdziwym śmieciem, a co niedocenionym materiałem, w którym tkwi twórczy potencjał. Nie sposób wymienić wszystkiego, co udało nam się do tej pory stworzyć, dlatego prezentujemy pierwszy z brzegu projektu - trafiło na bałwanka [Ze starego, coś nowego IV]. Zaprzyjaźniony stolarz przyniósł nam niepotrzebne resztki pociętej dykty, a my się odpowiednio nią zaopiekowaliśmy. Przystrojona w pozostałości ozdobnych, świątecznych papierów do pakowania prezentów stworzyła zimowy krajobraz, w którym rozgościł się bałwanek z rolki po papierze toaletowym. Otuliliśmy go białą bibułą, na uszy naciągnęliśmy zawadiacką czapeczkę, nos pojawił się za sprawą pomarańczowych skrawków kreatywnych drucików, zaś szeroki uśmiech i guziczki to dzieło żarłocznego dziurkacza, który posilił się pozostałościami czarnego brystolu. Tak niewiele, a efekt piorunujący:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/I{/gallery}

Energia, oszczędzanie energii

Mieliśmy zaszczyt gościć w przedszkolu najprawdziwszego górnika! Odwiedził nas 4 grudnia, w święto wszystkich górników, czyli tak zwaną Barbórkę. Dzieci mogły się dowiedzieć od niego wielu ciekawych rzeczy, na przykład ile waży górniczy młot, jak szybko zjeżdża pod ziemię winda zwożąca górników do pracy w kopalni, dlaczego czapki górników mają różnokolorowe pióra, jak ciepło jest pod ziemią przez cały rok itp. Nasz gość omówił, z czego składa się górniczy strój galowy - jest koloru czarnego, posiada pelerynkę i aksamitne paski z guzikami po obu stronach. Czapka górnicza nosi nazwę czako. Zaopatrzona jest z przodu w godło górnicze, na którym widnieje perlik (młot) i żelazko (krótki kilof) - narzędzia te służyły górnikom do rozbijania i urabiania rud węgla oraz drążenia szybów. Przedszkolaki wspólnie rozszyfrowały znaczenie różnych kolorów pióropusza: biały wskazuje na sztygara, inżyniera, zielony - dyrektora, czarny - zwykłego górnika, zaś czerwony - członka orkiestry górniczej. Barwami górniczymi są czerń i zieleń, ponieważ czerń symbolizuje ciemność podziemia, a zieleń nadzieję na ujrzenie zielonej trawy po pracy.

Po górniku zjawił się energiczny pstryczek-elektryczek, który z przejęciem przedstawił dzieciom swoją całkiem liczną rodzinę: pradziadek węgiel brunatny, dziadek węgiel kamienny, kuzyn torf, ciotka ropa naftowa, stryjek gaz ziemny [Wielcy mali odkrywcy IV]. W sekrecie wyznał przedszkolakom, że ostatnio jego familia nieco się rozrosła, a nowi członkowie są czyści, świeży i łatwo dostępni. Nic dziwnego - pochodzą prosto z natury. Słońce, wiatr, woda - drzemią w nich niespożyte pokłady energii. Przy okazji wyszło na jaw, że Wielki Mały Świat skrywa na dachu kolektory słoneczne - dzięki nim mamy w lecie ciepłą wodę! Dzieci zdały sobie sprawę, jak wiele urządzeń potrzebuje do pracy energii elektrycznej. Zobaczyły ile różnych żarówek może rozświetlić zimowe wieczory i przekonały się, że bateria potrafi przybrać zaskakujące kształty. Sprawdziły także czy z cytryny da się wycisnąć prąd;) Przedszkolaki zrozumiały, że energia jest nam życzliwa, ale trzeba się z nią umiejętnie obchodzić.

Kolejny temat, żeby nie było tak prosto, dzieci musiały odgadnąć same. Pierwsza część hasła (Oszczędzam) wyłoniła się z rozsypanych liter po rozwiązaniu kilku zagadek matematycznych. Druga (energię) - wyzwanie drużynowe, wymagające ścisłej współpracy - ujawniła się po gimnastycznych wygibasach. Przedszkolaki tańczyły w takt muzyki, a kiedy zapadała cisza i pani szeptem wymawiała literę - musiały ją sobą (dosłownie!) napisać i zapamiętać. Na koniec złożyły wszystko w całość i już wiedziały, co będzie motywem przewodnim zajęć. Współczesnym ludziom, zwłaszcza dzieciom, niezmiernie trudno wyobrazić sobie świat bez energii. Co byś zrobił, gdyby zabrakło prądu? Nie byłoby światła, ciepła, gorącej herbaty ani posiłku, nie działałoby żadne urządzenie, które zasilane jest energią elektryczną. Po spojrzeniach dzieci widać, że ta wizja jest dla nich abstrakcyjna, nierealna i przerażająca. Po chwili jednak kilkoro przedszkolaków przypomina sobie, że zdarza się czasem (najczęściej właśnie zimą), iż nie ma prądu przez kilka godzin, a czasem dni. Jest trudno. A co jeśli wyczerpiemy zasoby węgla, ropy naftowej, gazu? Uratują nas tylko odnawialne, czyste i ekologiczne źródła. Dzieci zostały podzielone na kilka małych grup. Każda otrzymała duży arkusz papieru, kredki, pastele i flamastry. Zadanie dla wszystkich grup brzmiało tak samo - pani energia potrzebuje waszej pomocy. Narysujcie jej portret, a wokół niej sposoby na to, by oszczędzić jej pracy. Powstały plakaty, które wyeksponowaliśmy w salach.

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/II{/gallery}

Mistrz w każdym z nas - uczciwa rywalizacja sportowa

Czy dzieci znają zimowe dyscypliny sportowe? Niektóre tak, niektóre nie. O części z nich słyszały po raz pierwszy. Tylko garstka przedszkolaków próbowała już swoich sił na nartach, przeważająca liczba naszych młodych sportowców ogranicza się, póki co, jedynie do sanek. Jak wyglądają łyżwy czy snowboard? Panie nauczycielki, wspólnymi siłami, zgromadziły sprzęt niezbędny do uprawiania sportów zimowych, dzięki temu dzieci mogły go obejrzeć z każdej strony, dotknąć i wypróbować na sucho. Wiadomo przecież, że świat najlepiej poznawać zmysłami. Obejrzeliśmy fragmenty zmagań mistrzów i niezwykłych osiągnięć paraolimpijczyków. A gdyby tak zorganizować własną zimową olimpiadę [Hupaj siupaj! V]? Na początek kilka ważnych reguł obowiązujących podczas zabawy - nieprzestrzeganie ich grozi dyskwalifikacją. To nie pierwsze nasze zawody, więc zasada fair play jest powszechnie znana i respektowana. Zwycięstwo tak, ale nie za wszelką cenę. Szanuj rywali, pomóż, jeśli ktoś tego potrzebuje, nie oszukuj, z godnością przyjmuj zarówno zwycięstwa, jak i porażki. Niestety, zima w tym roku nie dopisała, więc by nasza olimpiada się odbyła, musieliśmy użyć wyobraźni i pewnych rekwizytów. Saneczkarstwo - niełatwe, zwłaszcza gdy nie ma śniegu, a zamiast na sankach z płozami, siedzi się na jutowym worku. Skoki narciarskie - jak pobić rekord Małysza, gdy trzeba się wybić z ziemi, zamiast progu wysokiej skoczni? Jazda figurowa - łyżwy z gazet, szorstka podłoga, ale naszych piruetów nie powstydziłby się zawodowiec! A na deser hokej! Niezmiernie trudno trafić w taki mały krążek... Nie martwcie się, obyło się bez kontuzji. Każdy, o własnych siłach, stanął na podium:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/AZP/2/III{/gallery}

Utworzono: czwartek, 29. styczeń 2015 22:00

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/koszalki is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Nasz Koszałek-opałek od dawna ukradkiem przygląda się przedszkolakom i ich dziadkom. Wzrusza się zawsze, gdy maluch z uśmiechem pędzi ku babci lub dziadkowi, rzuca się na szyję, obcałowuje od stóp do głów i tuli tak mocno, że słowa więzną w gardle. Zazdrości dzieciom tych chwil. Pewnego dnia postanowił więc zabrać wszystkie nasze smyki w wyjątkową, sentymentalną podróż w przeszłość…

W oddali majaczy jakaś postać w kolorowej chuście na głowie, z wypełnionym po brzegi wiklinowym koszyczkiem w dłoni. Wita się z nami pogodnie i zaprasza w swoje skromne progi. Kobieta właśnie wróciła z targu. Wygładza spódnicę, przewiązuje się zapaską, podkasuje rękawy i zabiera się do dzieła – ciasto na chleb przecie samo się nie zagniecie. Rozglądamy się uważnie po sieni. Na świeżo pobielonych ścianach stare fotografie i święte obrazki. Para młodych bacznie nam się przygląda ze ślubnego portretu. To dziadkowie gospodyni – gdy o nich wspomina, łezka tęsknoty błyszczy jej w kąciku oka. Kot leniwie pomrukuje za piecem, pęki ziół i korale grzybów suszą się w oknach, gorąca herbata bulgocze w srebrnym samowarze, a na kuchni z fajerkami pyrka cicho zacierkowa. Drewniany kołowrotek niecierpliwie turkocze w rogu pokoju – puszyste pagórki owczego runa, czekają, aż z niesfornych kosmyków powstanie gruba wełna, a z niej ciepłe swetry i skarpety. Szorstka tara pieni się poirytowana, zanurzona po uszy w bali z ciepłą wodą. Zgrzyta szarym mydłem między zębami – tyle brudnej bielizny, że końca nie widać! Żelazko syczy rozbawione rozżarzonymi węgielkami. Zadziera nosa, bo – jak twierdzi – ma w sobie coś, co zwą duszą. Jak gospodyni uwinie się sama z całą pracą? Odpowiedź jest prosta – pomożemy! Szybko dzielimy się obowiązkami. Część zawzięcie szoruje, część przędzie, inni zawierają bliższą znajomość z żelazną rodziną, ktoś mieli kawę w dębowym młynku, ten dzwoni tłuczkiem w mosiężny moździerz, tamten w kierzynce (maselnicy) ubija tłustą śmietankę na żółciutkie masło, najsilniejsi zanurzają ręce w kopańce i długo wyrabiają pachnącą drożdżami masę, a potem czuwają, by spokojnie wyrosła, otulona lnianą ściereczką. Wdzięczna kobieta szykuje dla nas posiłek – stawia przed nami świeży chleb z wieloziarnistej mąki, domową osełkę, ze spiżarni wyciąga dyniowy dżem i smażone z czułością powidła. Tak się kiedyś jadało – wspólnie, przy jednym stole, bez pośpiechu celebrując każdy kęs. Zmierzcha się, więc zapalamy kaganek. Czas jakby stanął w miejscu. Wiecie co? Niech stoi jak najdłużej…

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/koszalki{/gallery}

Utworzono: środa, 28. styczeń 2015 22:00

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/eksperymenty is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Cześć!

To ja, Pstryczek-elektryczek! Pamiętacie mnie jeszcze? Poznaliśmy się bliżej, całkiem niedawno, gdy wpadłem lotem błyskawicy do waszego przedszkola. Choć nie zawsze mnie widać (uwielbiam zabawę w chowanego!), to nie odstępuję swoich przyjaciół na krok. Jestem waszym wiernym towarzyszem, wystarczy, że uważnie się rozejrzycie. Skąd te kwaśne miny? A kto niby bez wytchnienia puka do waszego serca? Ja, impulsami elektrycznymi! Tak, tak, każdy z was ma własną elektrownię! Zresztą moja energetyczna rodzina jest całkiem liczna: pradziadek węgiel brunatny, dziadek węgiel kamienny, kuzyn torf, ciotka ropa naftowa, stryjek gaz ziemny… Można by było długo wymieniać. Ostatnio nasza familia nieco się rozrosła i przyznam szczerze, że polubiłem tych nowych. Są tacy czyści, świeży i łatwo dostępni. Nic dziwnego – pochodzą prosto z natury. Słońce, wiatr, woda – drzemią w nich niespożyte pokłady energii. A tak przy okazji – czy wiecie, że wasze przedszkole ma wbudowane kolektory słoneczne? Prawdziwe z was eko ludki:)

Dziękuję za zaproszenie – z przyjemnością patrzyłem jak eksperymentujecie. Chyba sam nie zdawałem sobie sprawy, ile różnych żarówek może rozświetlać zimowe wieczory. A ta dziwna bateria – trzeba dużo odwagi, aby tak śmiało sobie z nią poczynać! Wasze cudaczne fryzury, nie miejcie mi tego za złe, rozbawiły mnie do łez – kto by pomyślał, że balonik potrafi płatać takie figle. Widziałem, że wy też nie mogliście oderwać wzroku od solarnego kolarza. Ależ on ma kondycję! Odniosłem jednak wrażenie, że pozostał wam pewien niedosyt – głód wiedzy nie zadowala się wszak lekką przekąską. Wobec tego mam dla was zadanie. Sprawdźcie czy cytryna – ta sama, która wzbogaca aromat gorącej herbaty – jest w stanie ożywić maleńką diodę. Zaproście do wspólnych doświadczeń rodziców. Pamiętajcie, aby eksperymentować wyłącznie pod opieką dorosłych! Energia jest nam życzliwa, ale trzeba się z nią umiejętnie obchodzić:)

Trzymajcie się cieplutko,

Pstryczek-elektryczek

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/eksperymenty{/gallery}

Utworzono: wtorek, 27. styczeń 2015 22:00

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/glina is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Sucha, spękana, twarda jak skała – oto porzucona bryłka gliny. Spójrzcie na nią, jest smutna. Stworzona, aby ją ugniatać, lepić z niej kubki, miski i co tylko wyobraźnia podyktuje rękom, leży teraz samotna, a serce powoli kruszy się na ciepłym wietrze. Trzeba koniecznie coś z nią zrobić! Jak na złość – w głowie pustka. W takim razie, na dobry początek, trzy zagadki. Może dzięki nim nasze szare komórki nabiorą rumieńców. Uwaga, zaczynamy! Wy też chwilę pomyślcie:)

  • Jest związane z węglem, szczotką, która nie zamiata, i marchewką bez zielonej czupryny.*
  • Jest związane z krzaczkiem, torebką i sznurkiem. Mała podpowiedź? Jest gorące i można to znaleźć w przedszkolnej sali.**
  • Ma wielkie oczy, połyka ludzi i jest bardzo szybkie. Słoń? Strach? Chyba się nie obejdzie bez kolejnej wskazówki… Dymi, jest twarde, mają to nasi rodzice, a czasem także i my.***

Uff! Sami przyznacie, że uporaliśmy się z trudnymi łamigłówkami. Mądre główki popracowały, więc teraz czas na paluszki. Do dzieła! Gotowi! Lepimy… paszcze! Wydatne wargi, a między nimi zębiska. Niektóre malutkie, równiutkie, jak u filmowego amanta, inne chwiejne i niekształtne. Ta paszcza wyszczerzona, a tamta szczerbata (nie mogłoby być inaczej, skoro właśnie wypadły jej dwa mleczaki i czeka na wróżkę zębuszkę). Jeszcze wielkie uszy, łagodne oczy – gotowe! Teraz glina czuje się wspaniale. Spójrzcie tylko jak uśmiecha się szeroko od ucha do ucha:)

* bałwan ** herbata *** samochód

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/1-styczen/glina{/gallery}

Utworzono: piątek, 23. styczeń 2015 22:00

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/Dzien_Dziadkow is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Fundament. I chyba nikt nie zdoła temu zaprzeczyć. Zauważyliście, że konflikt pokoleń nie dotyczy najmłodszych i najstarszych w rodzinie? Dlaczego? Może dlatego, że dziadków i wnuczęta łączy szczególna więź. Dziadkowie kochają bezwarunkowo – niczego nie oczekują w zamian, nie przekładają swoich ambicji na wnuki. Każdy maluch jest dla nich najpiękniejszy, najmądrzejszy i najwspanialszy. Może rozpieszczają swoje oczka w głowie na potęgę, ale powiedzcie sami – kto by nie chciał się czasem poczuć jak król? Dziakowie mają czas – potrafią przystanąć na chwilę by obejrzeć biedronkę na liściu, pójść z wnukiem na spacer do parku i cierpliwie czekać na rude wiewiórki. Nie szkoda im długich godzin lepienia z pociechami pierogów, dni spędzonych na wspólnym majsterkowaniu. Nie śpieszą się, bo i po co? Wszystko co naprawdę ważne mają przy sobie. Słuchają najuważniej na świecie, pamiętają imiona kolegów i koleżanek, nie przerywają w pół słowa, nie zbywają byle czym. Potrafią czekać, aż dziecko samo powie co je trapi. Są skarbnicą niezwykłych baśni, historii z własnego dzieciństwa i młodości, pamiętają też czasy, gdy nasi rodzice byli mali. Kiedy opowiadają – wszystkim zapiera dech w piersi, a usta rozdziawiają się szeroko. Nie wpadają w panikę z powodu gorączki wnuka i potrafią przekonać malucha, że stłuczone kolano szybko się zagoi. Zarażają swoim optymizmem i pogodą ducha, sprawiają, że dziecko czuje się ważne i wyjątkowe. Znają różne czarodziejskie sposoby na katar, plamę na ulubionej sukience, kłótnię z przyjacielem, a nawet na smutek po ukochanej przytulance, która przepadła gdzieś bez wieści. Dzięki nim dzieciństwo jest pełne magii i to bez żadnych fajerwerków – wystarczą czerwone jabłka prosto z drzewa, kubek kakao, bajka na dobranoc, a do tego dużo, dużo ciepła. Z dziadkiem można podyskutować o wszystkim, bo wie naprawdę dużo. Potrafi zdobyć pomidory prosto z krzaka, a nie supermarketu. Jest nauczycielem, historykiem, przewodnikiem, bohaterem, czasem także magiem (ile on cudownych rzeczy potrafi zrobić!), a z pewnością najlepszym przyjacielem. Był dzielnym pilotem, gra w szachy (nie ma sobie równych), koncertuje z zespołem na akordeonie, biega na dywanie udając konika, w wolnej chwili zbija ramy do obrazów z desek starej stodoły. A babcia wypełnia te ramy obrazami wspaniałych okrętów, robi kluski (niedzielny rosół nigdzie nie smakuje tak wybornie jak u niej!), smaży konfitury, dzierga wełnianą czapkę, rękawiczki i szalik dla zmarzniętych smyków, pokazuje album z czarno-białymi fotografiami, uczy mówić: proszę, dziękuję, przepraszam. Zresztą nieważne czym zajmują się dziadkowie, ani co potrafią – najważniejsze, że są, bo dzięki nim życie jest właśnie takie, jakie być powinno:)

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/Dzien_Dziadkow{/gallery}