×

Błąd

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/2-luty/hakuna is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Drukuj

Hakuna Matata

Utworzono: piątek, 27. luty 2015 22:23

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2015/2-luty/hakuna is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

 

Program Hakuna Matata sprawił, że na kilka dni przenieśliśmy się z zimowej Polski do rozgrzanej słońcem Afryki. Korzystając z okazji, przewertowaliśmy dostępne nam zbiory literatury poświęconej czarnemu lądowi, słuchaliśmy afrykańskich rytmów, bawiliśmy się w podwórkowe gry najmłodszych Afrykanów, graliśmy na bębenku, sięgnęliśmy po montessoriańskie pomoce, żeby utrwalić sobie położenie Afryki na mapie względem Europy, a nawet nauczyliśmy się kilku zdań w języku suahili (Una taka chepati? - Czy chcesz placek?).

Kiedy już na dobre rozgościliśmy się na gorącym kontynencie, mogliśmy się zająć realizacją zaproponowanych scenariuszy. Najpierw przenieśliśmy się do Sudanu, gdzie żar leje się z nieba, a człowiek usycha z pragnienia. Wystarczy odkręcić kran, nalać do szklanki wodę i zwilżyć spierzchnięte usta albo po prostu wskoczyć pod zimny prysznic. Tyle tylko, że nie każdy - tak ja np. mała Amira - ma dostęp do życiodajnej cieczy. W wielu afrykańskich wioskach brakuje wody. Aby ją zdobyć, trzeba nierzadko pokonać długie kilometry z wiadrami lub innymi zbiornikami w dłoniach. Godzinny marsz w skwarze do najbliższej rzeki czy studni, to ogromny wysiłek. Po drodze trzeba bardzo uważać, by nie uronić żadnej kropli. Te kilka litrów musi wystarczyć do higieny osobistej, przyrządzenia posiłku, zaparzenia herbaty. Trudno nam pojąć, że przeciętny Europejczyk zużywa około 200 litrów wody dziennie, podczas gdy ludzie żyjący w społeczeństwach rozwijających się 20 razy mniej. Zrobiło nam się wstyd - zrozumieliśmy, że marnujemy jej zbyt dużo, bo przyzwyczailiśmy się do tego, że mamy jej pod dostatkiem. Postanowiliśmy przekonać się na własnej skórze, jak to jest zdobywać w Afryce wodę. Chwyciliśmy w dłonie trzylitrową butelkę i ruszyliśmy pewnie przedszkolnym korytarzem. Już po kilku krokach butelka zaczęła nieznośnie ciążyć. Kap, kap, kap... Przez nieuwagę część naszego skarbu rozlała się na podłogę. Ktoś dziś nie wymyje zębów... Z trudem dobrnęliśmy do celu. Nie obeszło się bez licznych postojów i chwil zwątpienia. Wiecie co? To wielkie szczęście, że mamy wodę na wyciągnięcie ręki!

W ramach zajęć poświęconych pomocy medycznej w Afryce zastanawialiśmy się nad tym, jak żyje się dzieciom w Kenii i czy w razie choroby leczą się podobnie jak my. Czy kenijska mama może z łatwością umówić się z lekarzem i podjechać do przychodni samochodem? Odkryliśmy, że nie wszędzie na świecie dzieci mają łatwy dostęp do leczenia, a rodzice z chorymi dziećmi muszą czasem pokonywać piechotą całe kilometry, by dostać się do szpitala. Historia Szadity i jej chorego na malarię braciszka na całe szczęście skończyła się dobrze, ale przedszkolaki na wszelki wypadek dopytywały, czy i w Polsce komary roznoszą tę groźną chorobę. Na koniec zbudowaliśmy tekturowe karetki pogotowia, dzięki którym chore dziecko może szybko dostać się do szpitala. Chcielibyśmy, żeby każde dziecko - niezależnie od miejsca, w którym żyje - mogło z łatwością się leczyć, korzystać z przychodni i apteki tak jak my.

Następnego dnia zajęliśmy się edukacją w Afryce, na przykładzie historii mieszkającego w Ugandzie Mugiszy. Ze zdziwieniem odkryliśmy, że są miejsca na świecie, gdzie dzieci muszą pracować i nie mają warunków, żeby się uczyć, a czytanie i pisanie to wielka sztuka - o jej opanowaniu niektórzy mogą jedynie marzyć. Zaciekawiły nas niektóre budynki afrykańskich szkół - drewniane wiaty, często bez ścian, gdzie dzieci przychodzą (czasami na boso!), żeby nauczyć się tego, czego uczymy się my - liter i liczb. Te zajęcia zachęciły nas, by przyjrzeć się naszemu przedszkolu nieco uważniej i odrobinę bardziej docenić miejsce, w którym spędzamy większość dnia. Z drugiej strony wakacyjny nastrój szkół na zdjęciach z Afryki wielu dzieciom bardzo przypadł do gustu. Narysowaliśmy ilustracje przedstawiające naszą zerówkę, która tak bardzo różni się od szkół afrykańskich, a na koniec odwiedziliśmy pobliską podstawówkę, żeby przyjrzeć się całej sprawie z bliska. Zerówkowicze już nie mogą się doczekać, kiedy i oni będą uczniami. Dzięki temu, że żyją w Polsce, mogą mieć pewność, że każdy z nich zasiądzie wkrótce w szkolnej ławce.

Zachęcamy wszystkich do czytania gazetki Hakuna Matata - jest dostępna w wersji elektronicznej na stronie Fundacji Usłyszeć Afrykę (www.uslyszecafryke.org).

{gallery}przedszkole/biuletyny/2015/2-luty/hakuna{/gallery}