×

Błąd

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2014/grudzien/wigilia is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

Drukuj

Był taki dzień

Utworzono: piątek, 12. grudzień 2014 22:00

[sigplus] Critical error: Image gallery folder przedszkole/biuletyny/2014/grudzien/wigilia is expected to be a path relative to the image base folder specified in the back-end.

bardzo ciepły, choć grudniowy…

Zmrok wstał pośpiesznie zza biurka i nieopatrznie zawadził długim, aksamitnym płaszczem o kryształowy kałamarz. Granatowy tusz rozlał się po błękitnym dywanie, a drobinki potłuczonego kałamarza potoczyły się we wszystkie strony, lśniąc pięknie w księżycowej poświacie. Zmrok westchnął ciężko i spojrzał bezradnie ku niebu. Ponad jego głową coś jaśniało niezwykłym blaskiem. Czy to gwiazda…? Poczekaj! Dokąd idziesz? Gwiazda uśmiechnęła się nieznacznie, położyła palec na ustach i dała znak, aby za nią podążył. Gdzie mnie prowadzisz? Gwiazda milczała. Nagle przystanęła, a jej złoty, roziskrzony ogon drgał niecierpliwie, wskazując otwarte na oścież drzwi przedszkola. Zmrok zgarbił się nieco, przestąpił ostrożnie próg, lecz nagle stopa trafiła na grzbiet czegoś chudego, twardego i bardzo ruchliwego. Nieszczęśnik ocknął się na chłodnej posadzce, a pod ręką wyczuł solidny kij, wystrugany z wierzby, do złudzenia przypominający pasterską laskę. W powietrzy unosił się znajomy żywiczny zapach. Powoli powiódł wzrokiem dookoła. Ktoś uparcie się w niego wpatrywał, wtulony w jadeitową kotarę jodłowego igliwia. Kim jesteś? Jegomość stał oniemiały psotnie zadzierając pomarańczowy nos. Poprawił wełnianą czapkę, owinął szyję grubym szalikiem, wskoczył na sanki i pomknął przed siebie, nim zmrok zdołał cokolwiek wykrztusić. Pozostał tylko ślad płóz na papierowym śniegu i coś, co wypadło z kieszonki tajemniczego gościa. Pióro…? Zmrok delikatnie położył je sobie na dłoni. Było niezwykłe – bielsze niż śnieg, lżejsze niż powietrze, jaśniejsze od zorzy. Już kiedyś, bardzo dawno temu, widział podobne. Czy to możliwe…? Takie pióra gubią jedynie aniołowie. Co to za dziwne miejsce…? Pośród wzgórz kurtek, rękawiczek, włóczkowych nakryć głowy skrywały się królewskie korony, mrugając zaspane szafirowymi, szmaragdowymi, rubinowymi i diamentowymi oczkami. Niczym złote smoki czuwały na straży wyjątkowych darów. Co skrywały zazdrośnie przed światem? Skarby? Garść miodowych bursztynów, bochen świeżego, chrupiącego chleba, wonną mieszankę ziół z okolicznych łąk i pól? Może zdradzą swój sekret, gdy usłyszą cichą melodię kolędy. Zmrok zadumał się, lecz chwilę refleksji przerwało przyjazne beczenie. Z kolorowych dziecięcych szufladek wyfrunęła chmurka owczego runa poprzetykanego wstążkami pachnącego siana. Zmrok podążył za radosnym stadem i zobaczył miłość w najczystszej postaci. Oto zatroskana matka pochylona nad dziecięciem, które złożyła w skromnym żłóbku zbitym z prostych, nieoheblowanych desek. Oto pokorny ojciec kładzie rękę na ramieniu żony, by wiedziała, że jest obok i czuwa. Jest i ono – życie i radość. Zmrok patrzył wzruszony. Było mu ciepło, błogo, czuł się szczęśliwy. Tęsknił za tą chwilą, choć o niej nie wiedział. Zmroku, w taki wieczór jak ten, nie jesteś sam. Zmroku, pamiętaj, że był taki dzień…

{gallery}przedszkole/biuletyny/2014/grudzien/wigilia{/gallery}